Mieć twarz jak elf

Mieć twarz jak elf

Odkąd niezwykle popularne są książki fantastyczne, odtąd pojawiła się moda na wiele różnych dziwactw. Są ludzie, którzy upodabniają się do kotów czy postaci z popularnych książek, a niektórzy próbują się przerobić nawet na elfa. Tymczasem w niektórych chorobach somatycznych pojawia się właśnie coś, co lekarze nazywają „twarzą elfa”. Czy jednak dotknięci takimi chorobami cieszą się z tego powodu? Raczej niekoniecznie… twarz elfa występuje na przykład u dzieci cierpiących na zespół Williamsa. Ich głowy są zdecydowanie mniejsze niż rówieśników, mają jednocześnie szeroką szczękę oraz małą żuchwę. Ich brody są niewielkie, policzki obwisające, przez co twarz zdaje się szczuplejsza i jeszcze się wydłuża. Usta są szersze niż u osób zdrowych, a także bardziej wydatne. Rynienka nosa jest długa oraz gładka, a sam nos jest „zadarty” czyli skierowany nozdrzami ku górze. Koniec nosa zdaje się być większy niż przeciętnie, uzębienie także wykształca się w sposób nieprawidłowy. Co jest najbardziej charakterystyczne i zdecydowanie rzuca się w oczy – to, że uszy są duże oraz odstają od głowy. Powieki opadają, tworzy się tak zwany zez zbieżny. W tym przypadku niestety nie mamy do czynienia z elfami tak ponętnymi, jak Tolkienowska Arwena. Ten zespół chorobowy jest raczej bardzo uciążliwy i bynajmniej nie jest powodem do radości. Leczy się to w sposób operacyjny oraz farmakologiczny, czasem stosuje się również rehabilitację.